Zaliczam się do tego pokolenia, które miało szczęście dorastać w czasach, kiedy rodzice nie ograniczali naszej kreatywności podczas zabawy. Niestety, obawiam się, że moje potomstwo nie będzie miało tej samej przyjemności.
Bez wątpienia, pragniemy zapewnić naszym dzieciom tylko to, co najdoskonalsze. Jako opiekunowie, dajemy z siebie wszystko, nierzadko zaniedbując przy tym swoje osobiste potrzeby. Przecież to nasza pociecha jest najistotniejsza. Jednak często w naszym zamiłowaniu i chęci zapewnienia jak najlepszych warunków, możemy przekroczyć pewne granice.
Nie można jednak winić rodzica za tęsknotę do dostarczenia dziecku jak największej ilości możliwości, zwłaszcza jeśli sam w dzieciństwie nie miał okazji cieszyć się takimi udogodnieniami. Wychowując swoje dziecko, staramy się umożliwić mu różnorodne doświadczenia, pokazać mu różne aspekty świata, dostarczyć zabawki, na które my sami nie mogliśmy sobie pozwolić i oczywiście dbać o jego rozwój. Chcemy, aby nasze dziecko było wszechstronnie rozwinięte, najlepiej w każdej możliwej dziedzinie.
W tym kontekście priorytetem stają się języki obce, zwłaszcza angielski, ale także hiszpański czy francuski. Nie możemy zapomnieć również o zajęciach rozwijających zdolności manualne – to może być zarówno trening precyzyjności dłoni, jak i ceramika. Nieodzowna jest aktywność fizyczna, jednak nie tylko w postaci roweru, hulajnogi, czy kopania piłki na osiedlowym podwórku. Istotne są również takie dyscypliny jak akrobatyka, tenis, taniec czy sporty walki. Pływanie także jest niezbędne – to nie tylko forma aktywności sportowej, ale przede wszystkim kluczowa umiejętność życiową. Dodatkowo pojawiają się jeszcze logopedia, sensoryka, szachy, zajęcia teatralne, nauka muzyki i robotyka. W tym natłoku zadań trudno znaleźć czas na beztroską zabawę i momenty zasłużonego lenistwa.
Dodatkowe zajęcia dla dzieci wydają się być świetnym pomysłem! Niedawno spotkałam się ze swoją przyjaciółką z ponad dwudziestoletnim stażem. Jakimś cudem okazało się, że nasze dzieci przyszły na świat mniej więcej w tym samym czasie. Jestem matką syna, ona ma córkę. Obecnie obie nasze pociechy mają po sześć lat i chodzą do przedszkola. Kiedy obie przebywałyśmy na urlopie macierzyńskim, mieliśmy wiele okazji do spotkań i wspólnych spacerów z wózkami. Po powrocie do pracy nie mogliśmy widywać się tak często, ale starałyśmy się nie przerywać kontaktu na dłużej niż dwa tygodnie. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy nasze dzieci skończyły pięć lat, poszły do przedszkola i zaczęły rozwijać swoje pierwsze zainteresowania.