Termin „karboksyterapia” pojawia się coraz częściej w kontekście kuracji upiększających, proponowanych przez gabinety medycyny estetycznej i dermatologiczne. Ta metoda, obecnie na fali popularności, czerpie swój potencjał z dwutlenku węgla. Dlaczego ten gaz, który jest naturalnym elementem naszego organizmu i który wydychamy każdego dnia, stał się podstawą terapii poprawiającej urodę? Czy karboksyterapia jest naprawdę tak efektywna, jak przekonują nas promujące ją reklamy?
Sam proces karboksyterapii polega na wykorzystaniu naturalnej obecności dwutlenku węgla w ludzkim ciele. Dodatkowe „dostarczanie” tego gazu może zwiększyć krążenie krwi w tkankach i dzięki temu poprawić elastyczność skóry.
Historia karboksyterapii sięga czasów starożytnych, kiedy to dwutlenek węgla był używany w balneologii. Przykładowo, Rzymianie korzystali z jego dobroczynnego działania podczas kąpieli leczniczych w jaskiniach okolic Neapolu. W XVIII wieku oczyszczony dwutlenek węgla rozpowszechnił się w zabiegach spa na całym świecie. Jednak najważniejszy postęp nastąpił dopiero w XX wieku.
Innowacyjny pomysł, by wstrzykiwać oczyszczony dwutlenek węgla pod skórę, narodził się we francuskim sanatorium Royat w 1932 roku. Pierwotnie takie zastrzyki stosowano głównie do leczenia bólów stawów oraz problemów z krążeniem u osób chorych na cukrzycę. Z czasem jednak rozpoczęto badania nad innymi możliwościami zastosowania karboksyterapii, która stała się niejako „świętym Graalem” medycyny estetycznej i dermatologii. Największą popularność zdobyła w krajach o rozbudowanej ofercie spa, takich jak Włochy, Węgry, Austria, Czechy czy Słowacja.
Ale dlaczego dwutlenek węgla ma tak pozytywny wpływ na nasz organizm? Otóż, CO2 reaguje z wodą obecną w tkankach ciała tworząc kwas węglowy, który obniża poziom pH. Następnie jest efekt Bohra – przy niższym pH hemoglobina słabiej wiąże tlen, co skutkuje większym uwalnianiem go do tkanek. Dodatkowo zwiększa się przepuszczalność naczyń krwionośnych i elastyczność włókien kolagenowych. Ponadto, zmniejsza się ilość jonów wapniowych, a rośnie poziom węglanu wapnia, sodu i potasu.
Cały proces kończy się zwiększeniem pH do zasadowego, co przynosi efekt przeciwbólowy i spazmolityczny. Następuje rozkurcz tętnic i naczyń krwionośnych, a temperatura skóry wzrasta nawet o 1 stopień Celsjusza. Poprawiają się funkcje zakończeń nerwowych i zwiększa się utlenianie tłuszczów. W niektórych przypadkach obserwowano nawet obniżenie ciśnienia tętniczego.